Miniony weekend był dla mnie bardzo intensywny, ponad 24 godziny bez snu i dużo emocji. A wszystko to przez jeden z moich ulubionych zespołów ever: MUSE. 23 lisopada w łódzkiej Atlas Arenie zagrali jedyny koncert w Polsce a że to tylko niewiele ponad 100 km od mojego miasta... nie mogło mnie tam zabraknąć :)
Bilety były dość drogie ( najtańszy kosztował 154 PLN) ale nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Gdy z koleżanką kupowałyśmy bilety dostępne były już tylko miejsca na bocznych trybunach. Obawiałam się, że będziemy niewiele widzieć i gorzej słyszeć ale podczas koncertu okazało się, że trafiły nam się najlepsze miejscówki :p Dźwięk idealny, chłopaków mogłyśmy podziwiać z niedalekiej odległości no i te efekty wizualne... bajka.
Atlas Arena była wypełniona po brzegi, tu tłum się jeszcze gromadził:
Jako support grali sympatyczni panowie z Everything Everything, którzy podobnie jak Muse grają rocka alternatywnego. Po ich występie i krótkiej przerwie technicznej zapadła ciemność, a gdy rozbrzmiały pierwsze dźwięki intro ciary przeszły mi po plecach. Kiedy na scenie pokazali się Matt, Chris i Dominic zaczęło się czyste szaleństwo i trwało prawie dwie godziny :)
Everything Everything |
MUSE:
Po koncercie poszłyśmy w miasto i dalej oszczędzę wam relacji :> Mogę wam jednak polecić pub Biblioteka, fajne klimatyczne miejsce.
Podczas całej wycieczki nie odmówiłam sobie wizyty w Manufakturze, miejsce jest piękne, naprawde robi wrażenie. Jeśli chodzi o sklepy to niewiele było takich, których nie mam u siebie. Nastawiałam się na wielkie zakupy ale nic mi nie wpadło w oko, wyszłam z dwiema rzeczami (tak, kosmetykami), które miałam wcześniej w planach. Najbardziej zawiodłam się na The Body Shop ( chemiczne zapachy nie przypadły mi do gustu) i L'Occitane ( zbyt wygórowane ceny w stosunku do jakości).
Manufaktura by night:
club Elektrownia |
Moje zakupy:
Dla mnie Łódź zaczyna się na Piotrkowskiej a kończy na Manufakturze. Niestety prawda jest taka, ze reszta miasta jest po prostu brzydka. Szkoda bo kamienice są piękne ale koszmarnie zaniedbane wręcz obskurne. Łodzianie ogarnijcie swoje miasto :)
Łaj? |
Carla ♥
aaach... cóż to był za wieczór :D ja stałam na płycie ;) na szczęście ludzie mnie nie zgnietli, mimo że jestem dość malutka, a zachciało mi się pchać jak najbliżej sceny :P jechałam do Łodzi 6 godzin, ale nie żałuję, bo koncert był absolutnie genialny :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zaniedbane kamienice :P
OdpowiedzUsuńsą też i piękne kamienice, mieszkam tu ale nie potrafię ogarnąć swojego miasta, nie mam na to wpływu ;P ;)
OdpowiedzUsuń